Pierwsze miesiące spędzałem na zachód od Carlin, głównie Senja, Folda i Vega. Jednak zawsze miałem w sobie pierwiastek odkrywcy, dlatego zebrałem się na odwagę, poczekałem aż mana i hp będą na full - bo manasów i ihów jeszcze nie znałem... i wyruszyłem pierwszy raz na wschód od Carlin.

Idąc piaskową drogą dotarłem do tajemniczych gór. Były tam gobliny, czasem jakieś wolfy i niedźwiedzie. Niestety spotkałem też PKera... paladyna więc mógł mnie atakować na odległość. Prosiłem typa, by mnie nie bił. Błagałem. Rzuciłem mu nawet mojego plate armora, ale on twardo mnie atakował jakby coś do mnie miał. Po kilku hitach zrespiłem się w temple. Zapamiętałem nick niegodziwca i w depo zacząłem szukać kogoś kto mnie pomści.
Jako iż zaproponowałem nagrodę w wysokości 500gp ktoś się nawet do mojej misji zgłosił.

Dialog wyglądał mniej więcej tak:
- Ok, daj mi nick tego typa to go exivnę zanim zgubi PZ.
- Jego nick to Hunter.